|
|
|
|
|
Link :: 12.07.2005 :: 14:32 Link :: 12.07.2005 :: 07:57 Nie ma jak mieszkać w bliźniaku. Zawsze myślałam, że mieszkanie w blokach jest uciążliwe a tu okazuje się,że mieszkanie w osiedlu domków jednorodzinnych potrafi być bardzo ciekawe pod względem relacji z sąsiadami. I to nawet nie o moje relacje chodzi ale o relacje - moi teściowie i reszta. Siedziałam sobie u siebie na kanapce w pokoiku i czytałam, a tu zza okna dochodzi ostra wymiana zdań pomiędzy Teściem a Putinem (nasz sąsiad jest jego bratem bliźniakiem)jak zwykle gdy chodzi o mojego teścia nie mogła to być kulturalna wymiana zdań...bardzo nad tym ubolewam, bo później ta opinia przenosi się na nas, jako że z nimi mieszkamy a to nie jest prawda. Oni to oni a my to my. Ale wracając do kłótni ...oprócz niecenzuralnych słów, które cześciej padały z naszej części ogrodu, wygrażania, straszenia sądami, wygadywania sobie tego i owego a to, że nasz pies szczeka (jak to na psa przystało) że robimy sobie prywatny las na ogrodzie (te parę choinek nazywa lasem) że za głosno zachowujemy się jak do nas przychodza goście (czy ktoś widział cichą imprezę?) że "fachowcy" robiąc nam oststnio komin (burzyli stary i murowali nowy) weszli na ich dach i nabałaganili im na tym dachu (zapomnieli jak oni robili dach i postąpili jeszcze gorzej) i takie tam ble ble ble...na to moi Teściowie, że oni sa nienormalni z tym wtrącaniem się , że to jego ogródek i jego pies (jest akurta mój) że ciagle interesują się co się u nas dzieje, zaglądają i podsłuchują... (a to fakt) że w niedzielę rano musza zwsze coś ciąć piłą tarczową a jak zainstalowali na dachu coś tam to zbiera się tam woda i leci nam po naszym murze tam gdzie my mamy pokój(a to racja bo nam w wyremontowanym pokoju od tej wilgoci plantacja pieczarek w kącie wyszła)...i ble ble ble...osobiście miałam z tego neizły ubaw i osobiście inaczej bym to załatwiła. Nie jestem zwolenniczką wykrzykiwania na całe osiedle swoich brudów, w tym specjalistami są moi teściowie.( swego czasu to my z nimi tak wojowaliśmy...teraz jest w miarę spokojnie - w miarę )koniec końców rozeszli się wygrażając sobie pięściami i strasząc policją. Normalka. Komentuj(0) Link :: 08.07.2005 :: 10:40 Jestem załamana. Straciłam wenę twórczą. Nie mam muzy...Zamiast usiąść i rysować marnuję tylko i pastele i kartki, a spod mojej ręki nic nie wychodzi. To chyba przez problemy... jak wsystko.Powinnam przysiąśc i rysować ale nie mam ochoty. Na nic nie mam ochoty... Szukam nowych tematów... muszę też coś wysmyczyć na sprzedaż, poniewaz pieniądze się kończą a ja musze kupic porządną sztalugę studyjną - a nie tą improwizację którą mam teraz... wszystko ta kasa. Może wygram w totolotka...???fajnie by było...ale znając życie nic z tego nie będzie... Komentuj(1) Link :: 07.07.2005 :: 14:18 właśnie odebrałam część wypłaty z której już jutro niewiele pozostanie... część pójdzie na spłacenie kredytu, część na życie, część na oddanie zadłużenia no i na maleńkie przyjemności... mam nadzieję, że dorobię sobie sprzedając rysunki. Coś kiepsko w tym miesiącu i jeszcze byłam na chorobowym. I ten remont w który się wpakowaliśmy. Jutro na konto wpłynie reszta i ta też długo tam nie pobędzie...żeby tak wygrać w Totka albo odstać spadek po bogatym, nieznanym krewnym...ale widocznie nam to niepisane. Dojść musimy do wszystkiego sami, swoją pracą i pomysłami na lepsze życie. Ale dlaczego to tak ciężko nam przychodzi? Nic nam się nie układa odkąd zmarł mój tata... nieszczęścia nie chodzą parami ale stadami i w grupach. Zmarł tata, ukradli nam samochód, teściowie...to osobna historia...szkoda gadać, poroniłam, wpakowałam się w niepotrzebny dług i to przez moją głupotę... moja mama ma ciężko a ja nie mogę jej nijak pomóc. Brat nie zdał na studia, ja rozpoczynam je we wrześniu, znowu ci źli teściowie i tak w kółko... gdyby tak się wyprowadzić...ale nas nie stać. Musielismy kupić samochód...same przeszkody. A było już tak dobrze. Komentuj(1) Link :: 07.07.2005 :: 13:33 ...musiałabym chyba zaznaczyć, że jestem osobą pełnoletnią i w dodatku zamężną.... i czasami samotną w tym wszystkim...zawsze wydawało mi się że życie będzie piękne - gdy byłam nastolatką wierzyłam w baśniowe życie u boku ukochanego mężczyzny, w życie bez problemów, usłane różami... może i takie ono by było ale ...życie nie jest bajką a róże mają kolce. I to boli. Komentuj(1) Link :: 07.07.2005 :: 13:17 pierwszy dzień...07-07-05 zastanawiam się od czego zacząć... tyle się wydarzyło, tyle się dzieje i jeszcze się wydarzy... właściwie jestm chyba za stara na pisanie pamiętnika nawet nie wiem jaka jest tu średnia wieku... piszę w domu, piórem na białych kartkach... ale czasem chcę by ktoś to przeczytał i powiedział,że będzie dobrze, ze moje problemy się rozwiażą, ze nie jest źle... dlatego może postanowiłam podzielić się moim życiem z innymi... Komentuj(2) |
2024
|
|
|
|
|
|
talk.pl | Twój Wirtualny Pamiętnik